Zbliża się niedziela czyli dzień, w którym daję mojej cerze odpocząć od wszystkiego. W związku z tym krótka notka na dziś czyli skóra na głodzie.
Zapewne wiele z Was słyszało o tym, jak jednodniowa głodówka pozytywnie wpływa na organizm pomagając oczyścić je z toksyn. A słyszałyście o jednodniowej głodówce dla cery?
Pomysł oczywiście przywędrował do nas z Japonii polegająca na poświęceniu jednego dnia w tygodniu dla skóry twarzy na którą wtedy nie nakładamy żadnego kosmetyku. Brzmi dziwnie, ale jakoś Azjatki się nie skarżą, wręcz przeciwnie :)
Po co i dlaczego?
Otóż nasza skóra sama wytwarza nawilżające olejki, regeneruje się a dzięki temu, że nic na nią nie nałożymy pozwalamy jej maksymalnie odpocząć od wszystkiego i jednocześnie przywracamy jej równowagę po to, aby nasza cera tak jakby „sama o siebie zadbała”.
Jak to się robi.
Bardzo prosto. Wystarczy rano umyć twarz jak zazwyczaj następnie aż do wieczora nie nakładamy na skórę twarzy już żadnego kosmetyku (chyba, że jest lato i wychodzimy na słońce, wtedy bez filtra ani rusz!)
Obserwacja i podsumowanie.
Muszę przyznać, że zawsze muszę mieć coś nawilżającego na skórze twarzy więc ten pomysł przyjęłam dość chłodno. Jednak po przetestowaniu stwierdzam, że nie był to bynajmniej zły pomysł! Na początku myślałam, że będę się dosłownie „sypała” i naciągała na twarzy ale nic podobnego. Moja skóra była gładziutka i nawilżona i nie było zbytniej różnicy pomiędzy dniem, kiedy nakładałam krem nawilżający i kiedy tego nie robiłam. Powiem nawet, że skóra była taka zaróżowiona, wyglądała bardzo zdrowo. Myślę, ze ten pomysł głodówki zagości u mnie na dłużej. Warto spróbować, powodzenia!
Pomysł oczywiście przywędrował do nas z Japonii polegająca na poświęceniu jednego dnia w tygodniu dla skóry twarzy na którą wtedy nie nakładamy żadnego kosmetyku. Brzmi dziwnie, ale jakoś Azjatki się nie skarżą, wręcz przeciwnie :)
Po co i dlaczego?
Otóż nasza skóra sama wytwarza nawilżające olejki, regeneruje się a dzięki temu, że nic na nią nie nałożymy pozwalamy jej maksymalnie odpocząć od wszystkiego i jednocześnie przywracamy jej równowagę po to, aby nasza cera tak jakby „sama o siebie zadbała”.
Jak to się robi.
Bardzo prosto. Wystarczy rano umyć twarz jak zazwyczaj następnie aż do wieczora nie nakładamy na skórę twarzy już żadnego kosmetyku (chyba, że jest lato i wychodzimy na słońce, wtedy bez filtra ani rusz!)
Obserwacja i podsumowanie.
Muszę przyznać, że zawsze muszę mieć coś nawilżającego na skórze twarzy więc ten pomysł przyjęłam dość chłodno. Jednak po przetestowaniu stwierdzam, że nie był to bynajmniej zły pomysł! Na początku myślałam, że będę się dosłownie „sypała” i naciągała na twarzy ale nic podobnego. Moja skóra była gładziutka i nawilżona i nie było zbytniej różnicy pomiędzy dniem, kiedy nakładałam krem nawilżający i kiedy tego nie robiłam. Powiem nawet, że skóra była taka zaróżowiona, wyglądała bardzo zdrowo. Myślę, ze ten pomysł głodówki zagości u mnie na dłużej. Warto spróbować, powodzenia!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz