Jak zawsze wiele się dzieje, czasem tylko w małym odstępie czasu a wtedy nie ważne jak człowiek byłby silny to zawsze potrzebuje tego czasu dla siebie po wszystkim. Szukałam i swoją ostoję znalazłam, sergregując wszystko w głowie i nadając sobie i rzeczom nowe priorytety, bo przecież w życiu każdego przychodzi chwila na reset. Totalny, bez patrzenia za siebie lecz właśnie bardziej wybiegając myślami w przód. Jednak ważne by nie porywać się w tych myślach i planach z motyką na słońce. Potrzeba więcej realizmu po owym resecie. Tak więc się stało. Wstęp smętny dla niektórych, dla mnie poetycka wypocina ;) więc przejdę do rzeczy.
Pierwsza ważna rzecz z jaką się borykałam do uczulenie, które pojawiło się na mojej buziuchni,uwaga - w styczniu(!) zwane Dermatozą okołoustną. Jeśli chcecie wiedzieć co to dokładnie to polecam wujka "gugla". W skrócie powiem, że jest to objaw AZS....kiedy się tego nabawiłam nie wiem, ale teraz moim zadaniem jest ograniczenie potencjalnych alergenów, badania i dostosowanie kosmetyki. Jak ciężko jest wyeliminować rzeczy które szkodzą, ba, jak trudno jest zauważyć co szkodzi włosomaniaczce i ceromaniaczce w jednym ze swoją gromadą kosmetyków? Cieżkie zadanie i to jest mój priorytet nr 1 na całej liście. Tak więc na pierwszy ogień poszło moje cudowne serum na porost rzęs, które odstawiłam - Inveo zastępujące mi Long4Lashes, o którym pisałam tutaj i tutaj. Rzęsy, których każdy mi zazdrościł wróciły do mojej normalnej długości, cieżko..ale serum na porost rzęs jest na bazie Bimatoprostu, który jest bardzo podobny do sterydu, jeśli nim nie jest (tego już nie wiem, dermatologiem jeszcze nie jestem;)) a co za tym idzie,może strasznie uczulać i nie jest wskazane w przypadku dermatozy. Jak już niektórzy zdążyli sie zorientować jestem za koreańskim stylem dbania o cerę czy malowania, ba, praktycznie zero "tapety" więc skoro miałam czerwone miejsca na twarzy do przykrywania czy to korektorem czy podkładem nawet w lekkiej ilości już czułam się jak z mega tapetą na ryjku. W moim stylu nie jest tuszować i malować a dbać by cera była mega zdrowa bez całej tej makijażowej otoczki, max bb lub cc krem.
Następnym krokiem, bolesnym co niektórym mogłoby się wydawać jest koniec, definitywny i finalny koniec z farbowaniem włosisków. Farby mogą mega uczulać i zauważyłam, że po farbowaniu moje problemy na facjacie się zwiększały więc- odstawiłam. Ok ale co niby jest bolesnego w braku farbowania? Spróbujcie sobie wyobrazić włosy blond, baaardzo jasny i odrost ciemny, bardzo szary i zimny (moje naturalsy). Paskudztwo i zaniedbanie! Choćby włosy lśniły niczym dupsko pawiana w słońcu to i tak będzie ble. Więc powrót do naturalnych włosów wiązał się z ich....ścięciem. Teraz można by powiedzieć, że nie mam ani przesadnie długich rzęs ani tez długich włosów. Ścięłam się na chłopczycę i ostatni raz wyrównałam kolor by odrosty nie straszyły jakoś wielkim przesadnie kontrastem barw i odcieni. Totalny reset prawda ;)? to właśnie ta mała tragedia, jednak ja tego nie widzę w ten sposób. Widzę to jako szansa na oglądanie swoich włosów, których nie widziałam już sporo lat, może nawet kilkanaście. (30 lat to niby spoko wiek, hę?)W sieci roi się od blogów włosomaniaczek, wzajemnie podziwiających swoje długie wlosy, a to bardziej a to mniej błyszczące tudzież puch niczym szopen lub gładka tafla dla odmiany. Małe różnice u tych samych osób a różnych produktów. Pykanie zdjeć wtedy, gdy wypacuykujemy specjalnie do nich włosy by sie super prezentowały też nie jest jakoś podbudowujące czy to dla mnie czy innych osób, jest po prostu nudne. Także teraz będzie zabawa, testowanie nowych rzeczy i metod na porost włosów, które będę tu skrzetnie opisywała oraz oczywiście ich wyniki. Jest wiele osób borykających się z krótkimi włosami, nie zależnie od powódówdla jakich zostały ścięte. A pomyślcie sobie o kobietach, które utraciły swoje włosy na rzecz ciężkich chorób? Nie oszukujmy się, włosy to główny i ważny element naszej urody decydujący w 80 procentach o naszej samoocenie. Także mając krótkie włosy bądź ich brak, gdy już wychodzi się na prostą nic nie jest przesądzone :) To nie ręka, odrośnie.
Po ścięciu włosów zauwazyłąm, ze moje podejście do włosomaniaczych rzeczy się zmieniło. Poczułam luz i..ulgę. Ulgę ponieważ dopiero wtedy zauważyłam, że zbyt dużą wagę zaczełam przykuwać do swojej "weli" skupiając się głownie na włowach pomijając i bagatelizując wszystko inne czym do tej pory się interesowałam. Byłam niewolnikiem. Często bywało, że nie miałam na coś czasu bo mam maskę na włosach i nie molgę wyjść, albo wstawanie wcześniej rano by umyć i wysuszyć włosy po olejowej nocy, by zdążyć do pracy. Ograniczałam się i swój czas, którego teraz mam wiecej na mądre decyzje lub niezapowiedziwane wyjścia czy spacery, które tak mnie cieszą. Już wychodziłam z pixie cut, w którym defacto wyglądam mega słodko więc by szybko to przeszło należy nauczyć się systematyczności (wcierki) oraz kluczowym elementem jest cierpliwość. W dodatku nic tak nie uczy pokory. Nauczyłam się siebie szanować nie za to, jak wyglądam i czy moje włosy dziś super się układają i czy są odpowiednio długie ale za to, kim jestem i co mam w środku (oprócz powietrza i trocin). O swoich celach w zapuszczaniu napiszę już niedługo, muszę je tylko dokładnie przemyśleć i realnie spersonalizować :)
![]() |
Takie skarby pod noskiem..wszystko jakbym dopiero co odkrywała. |
Źródło:
- wikipedia;
- google;
- głosy zza szafy
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz